Anna Maria Kobylińska (1842 – 1929)
Pomysłodawczyni i założycielka Przytułku św. Franciszka Salezego.
Główna inicjatorka idei powstania domu dla Przytułku Św. Franciszka Salezego, jego pierwsza długoletnia kierowniczka i skarbnik opiekującego się Przytułkiem Towarzystwa. Urodzona 26 lipca 1842 w Warszawie, mając 27 lat, 14 września 1869 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Wincentego à Paulo. Przez blisko 60 lat pracowała na rzecz dobroczynności w imię jak to mówiła „właściwie pojętego miłosierdzia”. Zmarła 28 lutego 1929 w Przytułku Św. Franciszka Salezego.
Pochowana na Powązkach, kwatera Sióstr Szarytek w alei 185.
W notatce zamieszczonej w „Roczniku Mariańskim” z 1929 roku[1], czytamy:
Dnia 28 lutego 1929 roku zmarła w Warszawie w Przytułku Św. Franciszka Salezego Siostra Anna Kobylińska, w wieku lat 87, powołania 60, zostawiwszy po sobie żal powszechny. Była to niepospolita dusza obdarzona niezwykłą energią, przedsiębiorczością, zmysłem praktycznym, ale przede wszystkim miała wielkie i gorące serce, to też pomimo słabego zawsze zdrowia, wiele dobrego w życiu dokonała.
Jako młoda Siostra Miłosierdzia umieszczona w Biurze Informacji o Nędzy Wyjątkowej przy Instytucie Św. Kazimierza, tu żyjąc ciągle wśród rzeszy ubogich, zauważyła, że najnieszczęśliwszymi są kalecy – chronicy a przytem starzy i samotni, niezdolni już do pracy i bezradni w swej nędzy. To współczucie skłoniło Siostrę Annę do czynu. Ufna w Opatrzność Boską wynajęła w 1884 roku małe mieszkanko przy ul. Solec 54 i tam umieściła sześć najbiedniejszych staruszek. Wnet znaleźli się zacni ludzie, spieszący z pomocą Siostrze, a to dało możność wynajęcie jeszcze dwóch lokali i zamiast sześciu staruszek znalazło dach i opiekę 67 osób. W 1897 roku, dzięki hojności dobroczyńców, stanął na Solcu gmach dwupiętrowy, do którego Siostra Anna przeniosła wszystkich swoich biedaków, nadto otworzono tam i ochronkę. Z jakim zaś poświęceniem służyła swoim ubogim, jak zawsze miała dla nich serce najtkliwszej matki, tego dowodem był jej pogrzeb.
Pomimo mrozu zebrała się liczna rzesza tych, którym dobrze czyniła, ukochanych jej panów, ubogich. Gdy nadeszła chwila zamykania trumny, rzucili się, aby całować jej ręce i nogi, wszyscy chcieli pożegnać po raz ostatni swoją dobrodziejkę, aż ręce jej z trumny wyciągnęli i rozkrzyżowali. Kiedy zaś karawaniarze prawie siłą lud odsunęli, powstał lament i płacz tak głośny a szczery, że chyba nikogo nie było wśród obecnych, któryby zdołał od łez się powstrzymać. Miedzy tą cisnącą się rzeszą, można było zauważyć gromadkę słuchaczy wyższych uczelni, którzy nie wstydzili się płakać jak dzieci przy jej trumnie. Nieboszczka bowiem miała szczególne współczucie dla niezamożnej młodzieży, zdobywającej wiedzę kosztem niezmiernych wysiłków w warunkach tak strasznych, że niejeden przypłacił to zdrowiem lub nawet życiem. W miarę więc możności starała się im pomagać i niemałej liczbie umożliwiła ukończenie uniwersytetu czy politechniki.
Prawdziwie Siostra Anna Kobylińska nieodrodną była córką Św. Wincentego à Paulo, starając się, na wzór Św. Pawła, stać się wszystkim dla wszystkich, aby wszystkich pozyskać Jezusowi Chrystusowi.
[1] Rocznik Mariański, rok V, maj 1929, nr 5, str. 146-147